 .parasomnia
 przeszłam tyle rzeczy, że chciałam być szczęśliwa teraz bo po prostu po tym wszystkim na to zasługuję, ale nie mogę. Jestem mimowolnie wciągnięta w czyjąś tragedię, która mnie dołuje, pozbawia energii i choć temu komuś współczuję to nie chcę aby to tak na mnie wpływało, bo jestem teraz w trudnym momencie życia, gdzie moje potrzeby też są ważne
Powiedziałam to dzisiaj komuś i usłyszałam, że jestem zazdrosna, może i tak, bo jak ja złamałam oczodół, straciłam ciążę tuż przed prenatalnymi, jak rodzice mi umarli jeden po drugim, tak naprawdę nie bylo nikogo, nikt nade mną nie rozpaczał, nie wydzwaniał, i nie dlatego, że jestem jakaś wredna czy sobie zasłużyłam, ktoś stwerdził, że moje cierpienie jest drugorzędne, moje uczucia ani emocje nie istotne, nawet ta osoba która teraz znalazła się w takiej sytuacji- cóż miała to w dupie..
radziłąm sobie sama, potem przy pomocy psychologa..było mi przykro, że nikt mnie nie widzi, ale przeżyłam to, więc nie pozwolę by ktos mnie teraz wciągał w jakieś dramaty, bo jest to ktoś z rodziny.. wszyscy się trzęsą nad tym kimś..
usłyszałam również, że przecież to się stało nie teraz, a dawnej.. ale co to ma do rzeczy przepraszam? tzn, że to mniej boli?..że to jest już nie ważne, że zapomniałam? z niektórymi rzeczami borykam się do dziś..
z rodziny, która potrafiłą powiedzieć" przecież to dziecko nie było jeszcze na świecie" w domyśle- nad czym tu rozpaczać
tak mnie to dołuję wszystko, przypomina boleśnie o tym, że jak ja potrzebowałam to nie było nikogo... tak jestem zazdrosna, że moje potrzeby są nie istotne, a moje cierpienie marginalizowane.. i chcę mieć święty spokój..czy to trudne do zrozumienia? nie jest to mój dramat.. ani moje życie..,
jest we mnie sporo złości.. i poczucia niesprawiedliwości.. zaparzyłam sobie zioła na uspokojenie, ale nawet one nie dają rady.. | Dodano wczoraj o 16:50 Wiadomość przeczytana 103 razy |
|
