Lisamona.
Drogie Bravo, co tu zrobić.
Dziecko chce imprezę urodzinową w domu. Z nocowanką. Wiadomo, że odpada z wielu wzgledów.
Zresztą, Młody chciałby zaprosić wszystkich ze szkoły. Ględził też coś o sali zabaw, ale wg mnie już za stary (10 lat). Jeśli się uprze, to ok, choć obawiam się, że dzieci będą się śmiały z tego.
Rozważaliśmy imprezę w biurze jakąś wymyślić - można wynająć więcej pomieszczeń, bo stoją puste i tak. Ale jakoś też szałowo tam nie jest. Nie mam przekonania.
Chłop za to wymyślił imprezę survivalową. Poniekąd mamy zasoby, dzieci myślę, byłyby zadowolone.
Ale (pomijając, że proces organizacji mnie przeraża):
- martwi mnie pilnowanie dzieciarni
- reakcja rodziców, bo niewykluczone, że nie puszczą dziecka na takie coś
- pogoda, która może się spieprzyć i jednak w deszczu będzie cieżko, a też ciężko przekładać
Niemniej jednak... już bym się zgodziła, tylko, że... Młody nie chce. Jęczał i płakał jakiś czas temu, że on nie chce takich urodzin, jak tata kiedyś mówił. No ale tata stwierdził, że "zrobimy mu niespodziankę, nie ma co go pytać, będzie zadowolony".
Jakoś tak uważam, że dziecko ma prawo nie chcieć takich urodzin, wybrać i zdecydować, co woli i ta niespodzianka może wyjść bardzo krzywo. Chłop na mnie naskakuje, że w ten sposób, to żadnej imprezy nie zrobimy.
Jak to rozwiązać? Nie wiem, a czas ucieka.
Grudzień jest okropny. Święta, urodziny dziecka... Te urodziny zamiast być miłym dniem, stały się koszmarkiem i giga stresem. Najlepiej wspominam takie sprzed kilku lat, gdy pojechaliśmy sobie do kawiarni w tramwaju i było po prostu... fajnie.