noszę w sobie prośbę ciężką jak kamień w kieszeni i nie bardzo wiem, gdzie ją położyć. Czy ktoś z Was mógłby wysłać mi kartkę na święta?
Pokłóciłem się z ojcem. Poszło o to, że nie mam żadnych znajomych. Że nie spotykam się, nie bywam na żadnych spotkaniach, nie mam tej prawdziwej, namacalnej bliskości innych ludzi... Mówię mu, że czasem z kimś piszę w internecie, że mam kilka numerów w telefonie z którymi rozmawiam, że po drugiej stronie też są głosy, myśli, oddechy.
Ale dla niego to nic.
To nie ludzie, to nie bliscy, to się nie liczy...
Skończyło się na zdaniu, które utkwiło jak drzazga...
że jestem takim odludkiem, że nawet nikt mi kartki na święta nie wyśle.
Myślałem, żeby wysłać je sobie samemu, kilka, na wszelki wypadek, żeby rzucić je ojcu w twarz ale przecież będzie widać, że wszystkie z Wrocławia. Śmieszne, podejrzane, jak kiepskie alibi.
Głupio mi żebrać o coś takiego.
Wiem, jak to brzmi.
A jednak to dla mnie naprawdę ważne.
Nigdy, odkąd sięgam pamięcią, nie dostałem od nikogo kartki na święta.
Ani jednej.
Takiej, co przyszła dlatego, że ktoś o mnie pomyślał...
Jestem żałosny, wiem.
Ale jeśli choć jedna kartka dotrze, to może nie po to, żeby wygrać kłótnię, tylko żeby na chwilę udowodnić, że jednak istnieję.
Że ktoś gdzieś pamiętał....
:(