koszka |
| Re: Zaraz zwariuje koszka
Jak masz cos niezbyt wartosciowego, to tłucz. Albo wal w cos tak, zeby nie zrobic sobie krzywdy - w materac czy cos w tym stylu.
Kiedy Wojtek umierał, a potem juz bez niego, po moim wyjsciu ze szpitala, tez miałam taki okres, ze czułam olbrzymia wsciekłosc i miałam ochote walic i tłuc w co sie da.
i tez to postanowienie, zeby sie zabic. Zrobiłam to. Było blisko, z trudem mnie odratowali. Za to została mi po tym bezwładna prawa reka, niedługo operacje i tez bez gwarancji, ze reka bedzie w pełni sprawna.
Za to moge Ci powiedziec, ze gdy juz jedna noga byłam po tamtej stronie, gdy lekarze mnie ratowali, a ja byłam nieprzytomna, miałam wrazenie unoszenia sie nad własnym ciałem i czułam ogromna wole, aby zyc i jeszcze byc w zyciu szczesliwa.
Minał mi juz ten stan. Teraz jest ciezko i czesciej odczuwam zwatpienie i zal, ze mi sie nie udało. Ale wtedy naprawde bardzo chciałam zyc.
Nie smiem Cie teraz do niczego przekonywac.Po prostu chciałam sie z Toba podzielic swoimi doswiadczeniami w podobnej sytuacji. | Dodano wczoraj o 15:55 Wiadomość przeczytana 116 razy |
|