W zeszłym roku wszystko było ok.
Ale ten rok pokazał, że jest to całkowicie niezależne ode mnie.
Zmieniłem się. Nie jestem tą samą osobą co 5 lat temu. Nie boję się kolejnej pandemii, czy zwolnienia z pracy (teraz zresztą studiuję, a nie pracuję).
Mój mózg natomiast chyba nie rozumie, że stare złe czasy są już przeszłością i chyba dlatego czuję się tak bardzo źle.
Muszę zrozumieć to, że jestem w stanie poradzić sobie w życiu i, że moi bliscy nigdy nie powinni być wyznacznikiem tego co robię.
Zamiast gratulacji, że zdałem odpowiednie certyfikaty, nauczyłem się języków i dostałem się na studia za granicą, usłyszałem oschłe
"Obyś tylko to skończył"
Jedyną osobą która we mnie wierzy jestem ja sam. Tak myślę.