jak ktoś w internecie wypowiada się negatywnie na temat, powiedzmy, gejów, to się chyba tam u was nazywa "mową nienawiści" i ponoć trzeba za to ścigać. bo później, tak to tłumaczycie, ktoś inny może w wyniku tej mowy nienawiści np. fizycznie zaatakować jakiegoś geja. i jest ogólne płaku płaku że "mowa nienawiści zabija".
to pewnie rozumiesz i opisany ciąg przyczynowo skutkowy jest dla ciebie całkowicie sensowny?
to nie wiem dlaczego w przypadku analogicznej argumentacji zastosowanej w odniesieniu do ksieży kk nagle jakieś zaćmienie przychodzi i przestajesz widzieć związek między wylewaniem uprzedzeń w necie a fizycznym atakiem.
aha, i nie odnoszę się do tej konkretniej sytuacji opisanej w artykule od numa, bo tam nie wiem jakie było podłoże - chodzi o sam mechanizm.