w momencie publikacji tego posta, na głównej stronie wisiały już 4 inne wpisy związane z aborcyjnym przypadkiem w Oleśnicy.
generalnie są 2 wersje: z jednej strony masz lewacką lekarkę-psycholkę, która powodowana fanatyzmem zabiła dziecko, które mogło prawie normalnie żyć, ale jego matka została zmanipulowana przez proaborcyjnych aktywistów. z drugiej zaś strony dostajesz historię okrutnie oszukiwanej przez katotalibskich lekarzy-oszołomów kobiety, którą chciano zmusić do urodzenia dziecka, które umarłoby w męczarniach przy porodzie albo niedługo później. bohaterska lekarka pomogła tej kobiecie uniknąć jeszcze większej traumy, a dziecku bolesnej, makabrycznej śmierci.
a wszystko to, jak się zdaje, opiera się na doniesieniach medialnych i ustnych przekazach, bo o ile mi wiadomo, nie ma dostępnej opinii specjalisty, który przy tym jednocześnie: ma dostęp do pełnej dokumentacji medycznej, nie jest bezpośrednio zaangażowany w sprawę i nie jest ewidentnie zideologizowany w tę czy we w tę.
nie przeszkadza to bynajmniej zwykłym ludziom, którzy prawdopodobnie mieliby problemy ze wskazaniem przybliżonego położenia własnej śledziony, esicy czy dwunastnicy, żarliwie rozprawiać o tym, jaką przypadłością był dotknięty płód, jakie były rokowania. no i wypominać "nieuctwo" i znacznie gorsze rzeczy lekarzom, których sytuują po drugiej stronie barykady.
ma to podobno być wielce istotne dla oceny tego przypadku aborcji.
ale, tak sobie myślę: czy to serio jest tak istotne?
jeśli ktoś wierzy, że "kobieta zawsze powinna móc decydować", a inny, że "życie ludzkie należy chronić od poczęcia do naturalnej śmierci", to po co roztrząsać te wszystkie szczegóły medyczne? co tu zmienia, czy to była łamliwość kości typu 2 czy 7? w końcu jedni i tak uznają, że kobieta może abortować choćby i zdrową 9-miesięczną ciążę, jeśli czuje taką potrzebę, a inni, że kobieta ma rodzić bez względu na wszystko.
czyż nie efektywniej jest wyrazić, co tam komu w duszy gra, w bezpośredni sposób?
dlatego stworzyłem jeszcze jeden wątek o aborcji.
nie dla jatki. przeciwnie - z nadzieją, że dzięki temu temat szybciej i na dłużej zniknie z głównej.
poza tym wzajemna świadomość swoich założeń i poglądów (a nie zgodzę się że już i tak wszystko tu wiemy) może pozwoli uniknąć sobie fatygi w przyszlości, jakby wyskoczył nowy, rozgrzewający opinię publiczną, przypadek aborcji.