Wpis sponsoruje literka H jak hiperwentylacja.
Nie mam ptsd, ale jedynie ostrą reakcję pourazową. Flashbacki z ostrą paniką zaraz po nich. Przestaje być śmiesznie, kiedy człowiek jest na granicy omdlenia i sądzi, że ma zawał. Bezsenność i koszmarki różnej maści. Zawsze pobudka miedzy 2-4, a potem to już zależy. Już myślę, że mi prawie przeszło i nagle jem sobie śniadanie i jeb.
I wszystko to tylko dlatego, że nagle, bez zapowiedzi odpaliło mi się wspomnienie sprzed ponad 25 lat. Łatwo się domyślić, że do miłych nie należy. Już mnie to męczy niespełna 2 tygodnie, sinusoidalnie, falami.
Subtelnie mówiąc - to nie jest łątwy czas w moim życiu, tym bardziej nie rozumiem, dlaczego teraz jeszcze musiało mi się coś takiego odpalić. Jeszcze bardziej nie rozumiem, jak można zapomnieć o czymś takim na tyle lat. A zapomniałam. Teraz też pamiętam tylko urywki, a "to najgorsze" jest czarną, jednolitą plamą, która wyzwala u mnie falę stresu.
Psych twierdzi, że nie oszalałam, ale takie mam poczucie.
To głupie, ale gdzieś potrzebowałam sobie to wyrzucić. Się potem skasuje :/
Z nikim nie gadam, zresztą - jak tu gadać o czymś takim. Tzn. ostatecznie gadałam z psychem, bo będąc na granicy wytrzymałości i w fazie roztrzęsienia, już po prostu nie wiedziałam, co zrobić.
No ale chociaż teraz wiem, co się stało, że jestem szurnięta. Zagadka wyjaśniła się dotkliwie.