Jak leżałem w szpitalu w Rybniku, to niejedna dusza szeptała, że Śląsk tak naprawdę niemiecki, że ziemia pod nogami mówi w innym języku niż nasze gardła. Już nawet pomijam tę ich gwarę, co brzmiała jak zaklęcie z innej epoki pół polska, pół niemiecka, a w całości ciężka jak powietrze, którym oddycha się tam na co dzień.