Powoli zbliża się koniec mojego pobytu w szpitalu. Mam takie refleksje:
1. Jak już mam diagnozę będę kładł się w szpitalu klinicznym w razie pogorszenia nastroju. Ja na taki oddział typowy ogólny się nie nadaje. Kradzieże, agresja. Gdyby nie terapeutki zajęciowe to nie wiem co by było.
2. Nie wiem jeszcze co dalej. Mam nadzieję że spłynie na mnie jakieś natchnienie w czasie pobytu na oddziale otwartym. Może kogoś poznam kto pomoże mi w znalezieniu pracy. Może sam na coś wpadnę. A może jednak uda mi się z rentą. Póki co załatwiłem sobie zasiłek z mopsu.
3. Rodzina jest ważna. Za radą psycholog oddziałowej odnowiłem kontakty z siostrami. Jest mi lżej jak mogę z kimś pogadać tak poforumowo.