Wiem, że muszę się przyzwyczaić do życia na wolności po tak długim czasie siedzenia w szpitalu psychiatrycznym. To jakby wypuścili mnie z klatki prosto na otwartą przestrzeń, niby lepiej, a jednak w środku czuję lęk, bo nie pamiętam już, jak się oddycha bez krat w oknach i bez rutyny, która więziła, ale też trzymała w ryzach. Teraz każdy dzień jest jak obca ulica, po której stawiam niepewne kroki, ucząc się od nowa chodzić wśród ludzi...
Ale z tego co widzę to z dnia na dzień jest lepiej ;)