Lisamona.
Wstyd mi, że jesteśmy bidokami. Szkoła, rachunki, jedzenie, jakieś lody, potrzebne dziecku ubrania czy buty... Zawsze wypadnie jakiś lekarz, dentysta, urodziny albo awaria. I jestem prawie na minusie. Wszystko po taniości kupuję, a co nie jest pilne, to odkładam. Niby to tylko 60-100 zł, ale takich potrzebnych rzeczy ogrom jest. Więc kolejny miesiąc zabrakło na nową roletę. Chciałabym też mieć nowa pościel, przyzwoita kołdrę, która się nie sypie czy porządne prześcieradła :/ Ale to nie jest pilne, nikt nie widzi, więc zawsze odkładam...
Yh. Jako dziecko marzyłam, że wyrwę się z tej marności, której żyjemy. A utknęłam w gorszej.
Dorobilabym, ale nie mam nawet jak. I tak ledwo się wyrabiam z czymkolwiek. Może powinnam mniej na siebie wydawać, ale to grosze, albo rzeczy, które trudno wyeliminować. Yh. Wstyd mi za to wszystko...