 zuzanka | 
|
 jak pomóc mamie?zuzanka
 moja najukochańsza mama zdaje się zmagać z kryzysem samobójczym.
ma negatywne zdanie na temat farmakologicznego leczenia depresji, nie ufa ani psychiatrom, ani szpitalom psychiatrycznym. przez to mam wrażenie, że żadne - dla mnie realne i najmożliwiej skuteczne - rozwiązanie wcale do niej nie przemawia.
spędzamy - kiedy tylko mogę - dużo czasu razem, kiedy zanosi się płaczem i ma gorszy dzień, jestem przy niej zawsze. potrafię przesiedzieć przy niej wiele godzin, cały dzień, kiedy tak się dzieje. staram się świadomie pocieszać, dawać nadzieję, proponować rozwiązania - czytałam na ten tema dużo, zdaje mi się, że wiem jak z mamą rozmawiać. jestem przy niej w napadach największego płaczu, bezsilności. sama zaciskam wtedy zęby i staram się nie płakać razem z nią. serce rozrywa mi się na miliony kawałków, kiedy słyszę jak o sobie opowiada.
zgodnie z zaleceniami, pytałam bezpośrednio czy ma myśli samobójcze. odpowiedziała, że tak. dalej, również zgodnie z sugestiami, zapytałam, jak je sobie wyobraża. tutaj widocznie nie trafiłam, bo kiedy dopytywałam, popadła w jeszcze większy płacz. stąd mam wrażenie, że moje przygotowanie i wiedza też nie są wystarczające. nie chcę podawać szczegółów w trosce o innych. w każdym razie jest to taki sposób, przy którym pochowanie przedmiotów nie zadziała.
rozmawiając dzisiaj z mamą, właśnie w bardzo kryzysowym stanie, jednocześnie rozmawiałam na czacie Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym. poradzono mi wezwanie karetki - kiedy opowiadałam o myślach samobójczych mamy, relacjonując co dzieje się na bieżąco. karetki nie wezwałam.
problem polega na tym, że nie czuję się dobrze z myślą o wysyłaniu mamy, wbrew jej woli, do instytucji, której nie uznaje. mama już była w szpitalu psychiatrycznym. nie wspomina go najlepiej - mówiąc niedosłownie. może powinnam przełknąć jednak strach, zdusić go jakoś w sobie i jednak telefon wykonać. obawiam się, że stracę mamy zaufanie. spędzi kilka dni na oddziale, będę o nią spokojna, ale wróci do mieszkania; do osoby, która "wpakowała ją do psychiatryka".
ja nie posiadam samochodu ani prawka, żeby szybko mamę przetransportować - czy to do szpitala, czy do np. Centrum Zdrowia Psychicznego.
to ryzyko utraty zaufania paraliżuje mnie przed dokonaniem jakichkolwiek kroków. a jednocześnie mam wrażenie, że mierzę się z tykającą bombą.
zupełnie nie wiem jak zadziałać
| Dodano 19 dni temu Wiadomość przeczytana 233 razy |
|
