Katolicyzm jest najlepszy
Gdybym nie znał Kościoła katolickiego, a chciałbym odkryć, gdzie naprawdę żyje Chrystus, nie szukałbym tam, gdzie wszystko błyszczy i pachnie sukcesem. Szukałbym raczej wspólnoty, której świat nie znosi, którą wyśmiewa i zwalcza. Bo jeśli Bóg naprawdę działa wśród ludzi, świat zawsze będzie próbował Go uciszyć. Tak było od początku. Chrystus był odrzucony, zdradzony, ukrzyżowany. Dlatego prawdziwy Kościół nie może być lubiany przez wszystkich. Tam, gdzie świat bije brawo, zwykle nie ma już Ewangelii.
Katolicyzm jest najlepszy właśnie dlatego, że nie szuka uznania. Nie łasi się do opinii publicznej, nie idzie na kompromisy, by zdobyć popularność. Jego misją nie jest dopasować się do epoki, lecz głosić prawdę, która trwa mimo epok. Ta prawda bywa niewygodna, a czasem rani. Ale tylko ona leczy naprawdę. Świat obiecuje łatwe szczęście, Kościół przypomina, że bez krzyża nie ma zmartwychwstania. I choć wielu od niego odchodzi, ci, którzy zostają, wiedzą, że znaleźli perłę ukrytą w ziemi.
Katolicyzm wymaga odwagi. Nie tej z filmów, lecz tej cichej, codziennej. Odwagi do przebaczenia nieprzyjaciołom. Odwagi do modlitwy, gdy nikt nie widzi. Odwagi, by uznać, że nie jestem panem własnego życia. To nie religia dla ludzi, którzy chcą mieć rację, lecz dla tych, którzy chcą być zbawieni. Bo w jej centrum nie stoi człowiek, lecz Bóg, który stał się człowiekiem.
Największa siła Kościoła tkwi w jego słabości. Przetrwał imperia, rewolucje, ideologie. Upadał i podnosił się niezliczoną ilość razy. To niemożliwe po ludzku. Żaden system stworzony przez człowieka nie trwa tak długo. Tylko coś, co jest oparte na Bogu, może przetrwać dwa tysiące lat. Ludzie zawodzą, papieże popełniają błędy, święci miewają wątpliwości, ale Chrystus pozostaje ten sam. W każdej Mszy, w każdym konfesjonale, w każdej kropli wody chrzcielnej jest obecny Bóg, który nigdy się nie wycofał.
Katolicyzm jest też religią rozumu. Nie boi się nauki, nie ucieka przed pytaniami. To Kościół, który dał światu uniwersytety, naukowców, artystów i myślicieli. Tu wiara i rozum spotykają się jak dwa skrzydła, dzięki którym człowiek może wzlecieć wyżej. Tomasz z Akwinu i Augustyn, Teresa z Ávili i Jan od Krzyża, to nie marzyciele, ale giganci ducha, którzy pokazali, że prawda nie potrzebuje krzyku, by być mocna.
Katolicyzm nie jest religią dla doskonałych. Jest schronieniem dla zranionych, którzy wiedzą, że bez Boga sobie nie poradzą. W konfesjonale spotyka się prawda o ludzkiej nędzy z nieskończonym miłosierdziem. To miejsce, gdzie wstyd zamienia się w nadzieję, a grzech w nowy początek. Kościół nie głaszcze grzesznika, ale też go nie potępia. Pokazuje mu, że nawet z ruin można wstać, jeśli tylko pozwoli się Bogu działać.
Dlatego katolicyzm jest najlepszy. Bo nie udaje, że świat jest dobry, a człowiek idealny. Bo nie sprzedaje iluzji, lecz daje prawdę. Nie obiecuje sukcesu, lecz świętość. W jego sercu bije miłość, która nie przemija, nawet gdy wszystko inne się sypie. To Kościół, którego nie można w pełni zrozumieć, dopóki nie uklęknie się przed tabernakulum. Tam, w ciszy, rodzi się pewność, że Bóg naprawdę jest, że zwyciężył i że ten Kościół, choć kruchy, pozostanie, bo należy do Niego.
kjb24.pl