Jak nie ma co grzebać, to też się grzebie. Dla tradycji lub pieniędzy z ubezpieczenia/odszkodowania/zadośćuczynienia/renty Za zaginionych i nieuznanych za zmarłych nie płacą. Tak jak mojego dziadka, który pływał na statkach handlowych za komuny. Za kołnierz nie wylewał i po trzecim zawale opuścił ziemski padół. A że akurat było to w czasie rejsu, to go zawinęli w materiał i wyrzucili do morza w okolicach Argentyny. Do portu w Gdyni przyszła zaplombowana trumna. Grabarze jak ją wkładali do ziemi, to mówili, że taka lekka, że na pewno pusta. A jeszcze wtedy byli trzeźwi, to wiedzieli co mówią. Podobno taki morski zwyczaj kiedyś był. Albo po prostu nie mieli na statkach lodówek do przechowywania zwłok przez kilka miesięcy rejsu w upalne lato.
O rekinach niedawno dwa całkiem ciekawe filmy oglądałem - 183 metry strachu i Piekielna głębia. Polecam fanom tych stworzeń. Niefanom też.