Mój tata też już nie żyje. Minęło niedawno 11 lat. Z Wojtkiem pożegnaliśmy 5 kotów, które mieliśmy w domu i kotkę, którą przez 10 lat opiekowaliśmy się w piwnicy. Nie dało się jej zabrać do domu, ale byliśmy z nią zżyci ta samo jak z naszą domową piątką. Jedyne o czym marzę, to spotkać Wojtka i nasze koty po tej drugiej stronie i być już z nimi na zawsze. Choć pewnie tam nic nie ma, ale oddałabym wszystko, żeby móc się do nich wszystkich mocno przytulić i tak pozostać na wieczność.