ot parasomnia
pół dnia przepłakałam patrząc na swojego psa, wiedząc, że ma to wstrętne raczysko w sobie i że jej dni być może są policzone. jak tak patrzy na mnie i wlepia swoje ślepia to ryczę jak bóbr.. czuję że zawiodłam.. ją zawiodłam.. że jej nie ochronilam..
czekamy jeszcze na to rtg, by potwierdzić bądź wykluczyć przerzuty .. i o tego zależne jest dalsze działanie.. w grudniu urlop, chciałam ją wziąć w góry w bieszczady, teren ogrodzony, ona by mogła biegać bez smyczy tak jak lubi, a nie mam gdzie na codzień, cisza spokój, odludzie..
nie chcę jej męczyć długim zabiegiem, z ekstremalnym cięciem .. i patrzeć na nią obolałą..
tu nie ma dobrych decyzji, cokolwiek postanowię - ona będzie cierpieć.. a po zabiegu nie wiadomo co dalej. czy chemia czy co..
nie wiem co robić.. serio, nie wiem..
to tak jak moja siostra powiedziała, to tak jak twoje dziecko.. bo to prawda...
ma 1o lat, miała dobre 8 lat z nami... a nie w schronisku.. , podróżowała z nami w kilka miejsc, dzięki niej pojawiło się auto, podarowałam jej.. kawałek połdłogi, miskę i spokój..
myślałąm, że jestem silniejsza, chcialam do tego podejść na chłodno, ale tak szczerze nie wyobrażam sobie tego, że ona odejdzie... nie wyobrażam sobie życia bez niej
jestem zmęczona tym wszystkim, życiem i jego niespodziankami również..
a jutro do pracy
nie chcę mi się.. | Dodano 17 dni temu Wiadomość przeczytana 264 razy |
|