Wchodzę na forum, czytam i nie mogę uwierzyć... Jakoś sobie nigdy nie wyobrażałam, że akurat TY możesz odejść... (Oczywiście każdy może.)
I przypomniała mi się teraz sytuacja, która miała miejsce ponad 5 lat temu, kilka miesięcy po mojej wyprowadzce i wynajęciu mieszkania. Wyprowadzkę przypłaciłam potężnym kryzysem i nawracającymi atakami paniki. Wtedy nie do końca wiedziałam, co się ze mną dzieje, myślałam, że umieram. Nie spałam po nocach. Szukałam pomocy na forum, szukałam Ciebie. Rozmawiałyśmy wtedy raz przez telefon, chyba nawet dość długo? Pamiętam, że cały czas mnie uspokajałaś, że nic złego mi się nie dzieje i że mi obiecujesz, że nic mi się nie stanie. Dużo razy mi to powtarzałaś. Po Twoim telefonie poszłam spać, pamiętam, że chciałam jeszcze jakiś film obejrzeć, ale nie byłam w stanie, bo oczy mi się zamykały. Tej nocy spałam długo i głęboko jak dziecko, i to bez żadnych tabletek... Jestem przekonana, że to Ty sprawiłaś. Dzięki Twojemu wsparciu i uspokojeniu mnie, moje ciało mogło wreszcie puścić i się rozluźnić. To było niesamowite... Uzmysłowiłam sobie wtedy, jak niezmiernie jest ważne jest odpowiednie wsparcie od drugiego człowieka, jakie to jest mega ważne...! (Niestety, tylko tą jedną noc miałam taką cudowną, od tamtej pory aż po dzień dzisiejszy męczę się z chroniczną bezsennością, nie ma mnie kto uspokajać, a sama siebie uspokajać nie daję rady.) Dziękuję, Emko. I za zauważenie mnie na forum te ponad 20 lat temu też.