Chyba jedynym wyjściem, żeby przetrwać, jest się w jakimś stopniu odciąć od tego, co się dzieje i w jakjms stopniu przestac sie przejmować.
Nie wiem jak to wygląda naprawdę, ale też często otaczali mnie ludzie, którzy dorastali w zdrowej atmosferze i kompletnie nie rozumieli, czemu ja mam jakiś problem. Sporo się nasluchalam uwag w tym temacie, na zasadzie "przesadzasz".