Moja też jedzie z koksem do dziecka. Całe szczęście, mój wtedy pyskuje i leci do mnie na skargę ;)
Ale jak byl mniejszy, to było gorzej, bo go parę razy nastraszyła. Ile mnie to nerwów kosztowało...
Mnie denerwuje najbardziej, że mimo swiadomosci i tego, że nie zrobię jak ona chce, to nerwica mnie i tak bierze.