Udało mi się zainicjować kilka spraw, które zrobić trzeba. Przeżyłam, choć czuję się jak idiotka.
Mam zjazd. Czekam na moje super nootropki, które może mnie zbawią. A może i nie. Ale tylko tyle mi pozostało :/ Żeby jakoś sensownie żyć, musiałabym diametralnie zmienić środowisko, a przecież nie ma na to szans :/ Już jutro połykam sobie i życie będzie znośne. Jedni łykają leki, inni dragi, ja nootropy - ani to lepsze ani gorsze ;)
Jakże mi strasznie głupio i śmiesznie za te wszystkie chwile, kiedy miałam nadzieję :/ I jakże mi wstyd za te wszystkie decyzje, które mnie zaprowadziły do tego punktu. Hyh.
Dodano wczoraj o 15:03 Wiadomość przeczytana 178 razy