Sytuacja była błaha. Mój brat zirytował się mając trudności z zapięciem pasów w samochodzie. Potem tak zirytowany próbował wytłumaczyć mi jakiś termin związany z samochodem. Potem mama się o coś spytała, a on jej odwarknął. I wtedy się zaczęło...
Poczułem się jak zaszczuty pies, miałem ochotę zwinąć się w kłębek i zniknąć. Założyłem słuchawki, akurat dobrze wygłuszają, i miałem włączoną spokojną muzyczkę. Tym razem atak paniki (chyba tak to można zaklasyfikować) minął i teraz jest już lepiej. Ale bardzo nie lubię takich sytuacji.