Czuje się jak debil. Zorganizowałam wczoraj z pozostałą dwójką, z trójki klasowej prezenty na Mikołajki dla dzieciaków. Dziś się dowiedziałam od jednej mamy, że dlaczego ich/jej nikt nie spytał o zdanie, bo ona proponowała i chciała coś innego. O prezentach na Mikołajki na grupie klasowej padło luźne pytanie jakieś 2 tygodnie temu, padło też kilka propozycji innych rodziców (z których zresztą wybraliśmy jedną), potem wychowawczyni zahaczyła o temat na zebraniu, a potem zapadła cisza. Nikt nie pytał, nikt się nie zastanawiał, nikt nie chciał organizować, więc żeby było ok, zrobiliśmy szybką burzę mózgów we trójkę wczoraj wieczorem. Nie pytaliśmy już dalej, bo zwyczajnie nie było na to czasu, ale uj, może trzeba było, choć ja i tak się martwię, że to co zamówiliśmy nie dojedzie na piątek. No i dziś się zaczęła gówno burza, co z tymi ludźmi jest nie tak, urwa, że nic nie chcą robić, ale wszystko by chcieli?
Aaa, i jeszcze jedno, my w trójce klasowej nie jesteśmy, bo mamy takie zapędy organizacyjne, ale dlatego, że chętnych było brak, a my uznaliśmy, że ok, możemy być.
I teraz jestem całą rozedrgana tą sytuacją.