Kiedy myślę, że wszystko jakoś zaczyna się układać nagle wszystko diabli biorą.
Siedzimy spokojnie i oglądamy bajki z J a A gania na podwórku. Nagle ktoś dosłownie wali z pieści w drzwi. Wstaje a tam jakiś 'Kark' wpada do mieszkania i od progu z mordą, że P sypia z jego 'Dziunia'. Zaczyna straszyć, że nie odpuści etc. Nagle na oczach J zaczyna szarpać się z P. Dopiero gdy oznajmiłam że dzwonię na psy koleś odpuścił.
Gdy ciut emocje opadły stwierdził że domaga się testów by mieć czarno na białym kto będzie ojcem.
Jak się okazało to od początku ciągnie kasę od jednego i drugiego! Aż mnie to wszytko przeraża.
Szkoda, że świadkiem tej całej sytuacji był J. Nie da się ukryć, że się przestraszył.
A rozkwaszony nos P się należał