Czy moja niechęć do "kręgów kobiet " oraz tych fiku miku typu poszukiwanie żeńskiego pierwiastka czy jakiegos umacniania kobiecej siły w siostrzanym kręgu, oznacza, że jestem pojebana? Bo przeciętnei zdrowe kobiety to lubią i czują wyraźnie swój żeńskiego pierwiastek?
Serio pytam.