chyba coś z tego rozumiem, bo moja matka też ponoć "chce mojego dobra", ale objawia się głównie forsowaniem, z jakimś chorobliwym, bezrozumnym uporem jej pomysłów na moje życie. tak że niemal każdą rozmowę muszę później odchorować. i właśnie po którejś takiej rozmowie, dotarło do mnie z całą jaskrawością, że przecież nie mogłem wyjść z tego domu jako dorosły, ogarnięty emocjonalnie człowiek. no nie mogłem.
cóż począć... zostaje jakoś próbować odrobić straty we własnym zakresie albo z psychologami ;)
Dodano wczoraj o 13:18 Wiadomość przeczytana 100 razy