Nawet 48 godzin nie minęło. Nie ma takiej radości której ten człowiek nie mógł by odebrać. Dzisiaj miałem taki atak myśli samobójczych. Ja nie daje rady. On widząc że już nie skaczemu w okół niego. Cały dzień, noc.

"Kurwy jebane, dlaczego ja." Jak nie krzyczy i nie płacze to szepta. Kiedy bym się nie obudził to słysze go. Moja mama dość. Ja chce umrzeć ale nie mogę bo ona się podda.

Dzisiaj szukałem infformacji co mogę wziąć żeby skończyć ze sobą. Z każdy dniem jestem coraz bliżej tego. Tak mi ciężko oddganiać te myśli. Czemu ten potwór nas niszczy.

Wszystkie pieniądze które miałem wydałem na to mieszkanie. Mam tyle żeby wytrwać do stycznia na rachunki kiedy pojadę z nowu.

On nas skazuje na śmierć. Moja mama już nie daje rady a ja się poddałem. Jutro z nim będziemy w szpitalu na kolejną zmiane opatrunku, moja mama ma prześtwietlenia i pójdziemy do tej koordynatorki i jej powiem. Nie damy rady znim. Z tym potworem nie damy rady.

Jedyne dlaczego żyje to moja mama. Ja nie chce już czuć tego co czuje. Ja już kurwa niechce, niech to się kurwa skońćzy. Błagam

Ja już bym chciał umrzeć, nie nawidzę swojego życia. Ta katorga którą ten człowiek stworzył trwa już tak długo.

Mam dość tej chuśtawki. po co brnąć w to A jak on dalej jak nic to nie zmieni, będzie gorzej. A jak on zniknie w końću, to ja już sam będę zrujnowany psychicznie i fizycznie a jestem na drodze do tego.

Tak mi nie wiele brakuje żeby się poddać. Dzisiaj się przestraszyłem jak blisko jestem tego.