Trzecie z sześciu grzybobrań/przygotowań, półmetek. Wreszcie rydz! Przejęte przez robaczki w większości, ale dwa mi zostawiły. Wreszcie też jakoś więcej maślaków, bo aż dziw, że w tym roku trudno o najpopularniejszy. Wiem, że niektórzy gardzą sitarzami, a ja lubię, wzięłam. Pierwszy raz spotkałam też lakówkę ametystową i jak już spotkałam to cały piękny fioletowy dywan, poświęciłam kubek i potem niewygodnie mi się piło herbatę z termosu, ale warto było.
W ogóle co za las..ahh, zachwycona jestem, nie ma to naprawdę jak leśne multikulti. Tu zwałowisko obsadzone iglaczkami, a tu stary łęg i tak sobie idę ścieżką nad rzeką.