Dwie godziny na placu w parku i się uspokoiłam. Spacer.Przed tym położyłam się na pół godziny i powiedziałam dzieciom że mają się chwilę zająć sobą. Niewiarygodne. Nigdy tego nie robiłam wcześniej od kiedy tu jestem. I chyba stąd część problemów. Kolejna afera znów w sklepie. Bo nie kupiłam pączków. Soku. Ale właśnie zachwyceni zjedli naleśniki z serkiem, potartą czekoladą i owocami. I po co był ten hałas w sklepie? Musiałam doprowadzić A do porządku. Staram się. Zabieram nich gdzie tylko mogę. Aby się coś działo. Pomimo finansowych ograniczeń. A ciągle źle...