Wiesz, czego nie rozumiem? Że zło nie jest ukarane, a skrzywdzeni dostają nagrodę w postaci leków, przez które utopione są pieniądze. Normalnie wymarzona nagroda lepsza od posiadania własnego mieszkania i wielu pieniędzy! Normalnie coś przecudownego! Aż całe życie o tym marzyłem!
Pamiętam, że nie tak dawno byłem u pewnego pseudodoktorka po zaświadczenie. Widać, że go ugryzło to, że wizyty są drogie, a muszę z czegoś się utrzymać. A ja nie mam zamiaru leczyć się dla tego ignoranta, z którym nigdy się nie zobaczę. NIE BĘDĘ DOKŁADAĆ SIĘ DO UTRZYMANIA JEGO, JEGO RODZINKI I BIZNESÓW.
Jakbym miał pracę, jakby dano mi tu szansę to inaczej bym to zniósł. A dla mnie bycie u psychiatry jest karą. I co z tego, że sam się zapisałem? Ja uważam, że cała kwestia leczenia psychiki jest jedną wielką fikcją. Dla mnie leki to tylko jakieś marne placebo. A udaję się tam z braku innego wyboru. Nic dla mnie nie ma, tylko niesprawdzone pomysły i kołchoz do końca życia.