Wszystko mnie męczy. Praca, zakupy, dom, mimo że i tak jak wiemy nie jestem go w stanie utrzymać w podstawowym stanie. Łapie się ostatnio na tym, że siedzę w pracy jak kreweta i czuję nawet już ból w łopatkach ale nie jestem w stanie się fizycznie podnieść i wyprostować przez ciężar tego ile mam do zrobienia. Jako przeciwwagę siedzenia staram się więc pochodzić, ale to nie to, nie zrzuca mi ciężaru, stresu, napięcia. Jeden poranek w kwartale, chyba nie dużo proszę :(