Ja też się ostatnio odcięłam. Realnie niewiele mogłam zrobić, bo nie jestem typem, który to potrafi robić. Starałam się lokalnie dokładać coś od siebie, ale wyszła z tego kicha. Ostatnio też już będąc na krawędzi, uznałam, że już pozostaje mi ratować to, co moje, bo reszty i tak nie ogarnę.
Sama mam podobne przemyślenia - świat wydaje mi się po prostu chujowy.