Jestem w totalnie chujowym stanie, idę do psycha i co? I piknik normalnie. Niedługo to się ze śmiechu tam popłaczemy. Gadam bzdury w trybie "jestem taka zabawna".
Ja pierdolę, przecież w ten sposób, to g. z wszystkiego, jeśli nie zapanuję nad pajacowaniem.
Nie wiem, jak to się stało. Wyszłam i wpadłam z powrotem w depresyjny letarg.
Porażka.
Dodano przedwczoraj Wiadomość przeczytana 393 razy