Jak jutro w niedzielę znajdę trochę czasu i pogoda się zlituje, to też pójdę na grzyby...
nie po to, żeby koniecznie coś znaleźć, ale żeby posłuchać, jak las oddycha, bo uwielbiam chodzić po lesie...
Tam człowiek przestaje być ważny, czasem wystarczy zapach ziemi po deszczu, żeby poczuć, że jeszcze istnieję...
Nie wiem jak to określić, ale chodzenie po lesie mam w sobie jakąś "magię" :)