Lisamona.
Jak ufać własnemu mózgowi, który usuwa z pamięci kawałki życia? 
Tak w zasadzie nigdy nie dowiem się, co się tak dokładnie wydarzyło. Oczywiście, mózg zrobił to dla mojego dobra. Niektóre treści wykasował, inne schował, niektórych ponoć nie zapisał wcale. Ba, nadal potrafi mnie odciąć nawet na terapii. Nie na taką skalę oczywiście, ale trochę szok, kiedy samego siebie się złapie na odklejce. Albo ktoś mnie złapie. Szit. 
Niby mózg uznał, że psycha by mi siadła, jakbym to zapamiętała. No spoczex, ale mam poczucie, że i tak mi siadła. Plan zatem był chujowy. Wolałabym, żeby mi dał pamiętac, przynajmniej bym się dawno temu zabiła albo odpitoliłoby mi totalnie od wspomnień. Yh.