Myślę, że nie odbierze tak tego. Teraz, kiedy moje źycie się posypało: zmarł mój mąż, mnie odratowali po próbie samobójczej, po której na jakiś czas stałam się niepełnosprawna, też parę osób przestało się odzywać, bo boją się odezwać, nie wiedzą co powiedzieć. A ja czuję tę pustkę wokół. Tym bardziej jestem wdzięczna tej garstce przyjaciół, którzy wciąż są ze mną; odzywają się, odwiedzają, wspierają. Nie wyobrażam sobie, jak bym sobie radziła, gdyby nie oni.