Chyba jestem na skraju zupełnego kryzysu. Trzymam się z obowiązku. A terapeucie wstydzę się przyznać i tak do wielu kwestii.
Na nic to było wszystko...
Może kiedyś coś tam się odrobinę poprawi. Kiedyś. Może. Może dożyję. A może nie. Nigdy jednak nie uznam, że warto było przeżyć to życie. Nigdy.