Po wyjściu ze szpitala mam największą ochotę wziąć powietrze do płuc jak złodziej krający księżyc, rozciąć ciszę głośnym śmiechem, przytulić świat tak mocno, żeby zapłakał ze zdziwienia, i w końcu poczuć, że istnieję poza białymi ścianami i cieniami, które mnie śledziły. Chcę czuć każdy ból, każdy zapach, każdy krzyk życia, który dotąd był mi zabroniony. I spędzić noc na ławce we Wrocławiu najlepiej na Ostrowie tumskim ;-D