Mam taką zagwozdkę edukacyjną. Powtarzam z dzieciorami materiał na sprawdzian z angielskiego, same podstawy, słówka, there is, there are, nic skomplikowanego. I teraz, ja z mówieniem nigdy nie miałam problemu, na maturze ustnej, bez przygotowań dostałam z angielskiego 5, szok i nie do wierzanie, bo pisać się nigdy porządnie po angielsku nie nauczyłam, rozjeżdżała mi się pisownia z wymową, nigdy nie zrozumiałam, dlaczego inaczej się coś pisze, a inaczej mówi.
Teraz pomagam dzieciorom i zastanawiam się czy one klepiąc słówka na pamięć, tak, żeby wiedzieć jak się je pisze, a niekoniecznie wymawia, nie robię im kuku, a z drugiej strony zupełnie nie wiem jak to w inną stronę ogarnąć. Dla mnie niestety pisownia angielska na zawsze pozostała nielogiczna (czytasz, a piszesz o, piszesz i czytasz a itd.)
Jest na to jakiś logiczny sposób, żeby dzieciakom sieczki z młodych mózgów nie zrobić?