Umówiłam sporo lekarzy dla dziecka. I trzeba badania, najpierw te podstawowe. Nie wiem naprawdę jak to zrobić. Dziecek duży, kumaty, nie widzi potrzeby kłucia się. Przecież jemu nic nie dolega, więc czemu chcę go badać, on nie lubi. Tłumaczenie bez końca ch. daje. Nagadałam się i zero efektu. Nie chcę nic na siłę, ale witki mi opadły. Już nawet obiecałam prezent. Boszeee... A chciałam nie robić takich rzeczy.
A potem wyniki badań, które też mnie stresują. Lekarze, którzy mnie stresują. I jeśli po tej męczarni znów żadnych sensownych działań, to nie wiem...
I w międzyczasie jednak znów uderzyć w sprawie własnych flaków i nogi. Może jednak umieram szybciej niż przewiduje norma, hm. Może to lepiej dla wszystkich.