Osobiście spraw mnie tyle tyka, że moje dziecko jest niedoslyszace, że znam osoby, których dzieci chodzą do tej szkoły, że wiem, że to szkola z tradycjami, otwarta zaraz po wojnie, do której pokoleniowo chodziły całe rodziny osób głuchych, często posługujące się tylko pjm. I wkurza, nie bo to za mało, wk...wia mnie, że znowu zabieramy osobom niesłyszącym "głos", bo nie każda osoba glucha jest w stanie nieuczyć się mówić, w wielu wypadkach posługiwanie się mową, rozumienie mowy, przy nawet umiarkowanym ubytku słuchu jest trudne, wymaga o wiele większej koncentracji, szybciej męczy, nawet przy bardzo dobrych aparatach słuchowych.
A ja wciąż słyszę, że to tylko słuch, że przecież jak się ma aparaty, albo implanty, to już cacy (jak komuś uwalimy rękę i damy hak w zamian to też ok, nie?).
A teraz jeszcze akcja z tą szkołą. Jakiś czas temu czytałam podobną historię innej szkoły dla gluchych w Polsce i myślałam jak to do dobrze, że we Wrocku jest inaczej, taaaa, jak widać kolejna dobra zmiana.