Zrobiłam na jutro rosół. A następne dni schabowe i spagetti. Upiekłam ciasta jaglanej. Zrobiłam placek z kaszką manną. Posprzątałam. Zostały jeszcze ciuchy. Omal nie wpadłam w panikę podając powody pewnych moich decyzji pewnej osobie. Zrezygnowałam z dalszego tłumaczenia. Ale chyba pozwoliło mi to odkryć coś nowego we mnie co doprowadza mnie złego stanu. Dość mam już czasem tego odkrywania. Jem obiad. I myślę sobie, że muszę być wdzięczna losowi za to co mam.