Z okazji spóźnionego dnia matki mam takie refleksje. Jestem na wakacjach z dzieciorami na południu Europy. Niestety zdarzyły nam się dwie niefajne sytuację, zdrowotne, niezależne od nas. W Polsce byłoby przewracanie oczami i plucie jadem na te okropne, kaszojady, a tu spotkaliśmy się tylko z życzliwością i troską.
Śmieszny ten kraj, Polska, z niską dzietnością. Gdzie wszyscy niby chcą żeby tych dzieci było więcej, ale dzieci samych w sobie nie lubimy, nie chcemy przebywać w ich towarzystwie, nie chcemy ich widzieć, ani słyszeć, a nie daj borze szumiący, będą z nimi jakieś kłopoty.