Zatem tak. Nie wiem, czy ten mój psych okazał się jednak nieuważny, faktycznie mnie nie lubi, skwasił ostatnio, bo miał kiepski dzień, czy jest nieprofesjonalny. Do tej pory nie narzekałam. A teraz jestem skołowana, zwłaszcza, że "wyszłam ze strefy komfortu". Większość ludzi powie, że to bzdura, ale zgodnie z moimi schematami - musiałam tak zareagować, bo tak mam. Książkowe to niemal. Gość pracuje w tym dokładnie temacie. Więc nie kumam. A może jakaś specjalna prowokacja? Byłoby to bez sensu.
Bosz, wiem, żę normalny człowiek by od razu podjął temat. Ja musiałam odczekać, poddać analizie. Teraz będę się tym dręczyć. Jeszcze jak się sesja odwoła, co się zdarza, to będę się tym 2 tygodnie dręczyć. No chuj z terapiami przy takich świrach jak ja.
Mam ten cały tzw. "wgląd" w swoje mechanizmy, ale tu już nawet nie o mechanizmy chodzi, ale o niespójność zachowania.