Mam zwolnienie do końca tygodnia i szef planuje mi przywieźć laptopa, żebym pracowała z domu :/ Bo oczywiście przez tyle lat nie mógł nikogo nauczyć tego, co ja robię... Zawsze tylko gadał "Tylko nie bierz urlopu na początku miesiąca, możesz brać dopiero od połowy miesiąca, wiesz, o co chodzi". No to brałam urlop zawsze od połowy jakiegoś miesiąca... Ale choroby sobie przecież nie zaplanuję. Pewnie jeszcze te parę lat temu to bym teraz biegała do pracy mimo złego samopoczucia i marzła w niedogrzanym biurze, ale nauczyłam się w ostatnim czasie bardziej dbać o siebie i nie bać się mówić, że "nie, nie przyjdę". I muszę powiedzieć, że tutaj jestem z siebie troszkę dumna, bo przełamuję jeden ze schematów. Moja matka biegała właśnie na każde zawołanie swojego szefa, nieważne, jak bardzo akurat była chora. Ja tego już nie robię...