Od samego rana wszystko ogarniałam, tylko po to by dzisiejszą noc spędzić na obserwacji i fotografowania zorzy. Nawet samochód zalałam do pełna, bo nie wiem gdzie mnie poniesie... Aż tu nagle łup Młody zrzucił mi hantel na stopę.
Jeśli wszechświat myśli, że uda mu się pokrzyżować moje dzisiejsze plany to jest w błędzie. Mimo iż boli jak cholerna i palce u stopy zmieniły swoją barwę, a nawet jeden z nich kształt... Pojadę i wykonam cudowne zdjęcia. Dam radę!
A jutro ponownie będę się użalać jakie to zajebane mam życie.