Z rzeczy dzieciowych - Młody się przejmuje, bo nie ma sześciopaka. Kolega z grupy, lat 8, naśmiewa się z Młodego, że nie ma sześciopaka i jest grubaskiem. Ponoć ten 8 latek ma sześciopak i chodzi na karate. Witki mi opadły.
Młody do niedawna był strasznym szczypiorem, nawet martwiłam się, że jest trochę jednak za chudy. Dosłownie w ostatnich miesiącach podrósł i nabrał trochę masy. Ale gdzie mu tam do nadwagi, wiadomo. Sześciopaka nie ma, ale jest sprawny, nawet nieco ponad przeciętną. Trzeba dodać, że to osiągnięcie, bo ma liczne problemy np. z koordynacją itp. (skorelowane ze spektrum). Jednak udało się skutecznie nad tym pracować i teraz nie tylko wyrównał większość deficytów, co wręcz jest sprawniejszy od dzieci przeciętnych. Ma problem w grach zespołowych, ale to insza sprawa, nie fizyczna.
I teraz mamy dramatix w chacie, bo on chce sześciopaka mieć... A mój chłop, który podejście do takich kwestii ma co najmniej starożytne i niezdrowe, jeszcze mało co nie podgrzał sytuacji...
Mam poczucie, że wszystko, co dobre, co próbuję dziecku wlać do głowy, przepływa przez niego wartko, natomiast każda moja chujowość, nawet jeśli jej nie wypowiem, tkwi w nim głęboko. A to, co powie kolega, to już świętość ponad wszystkie moje słowa i starania. Ja nie wiem, jak ludziom się udaje dzieci wychowywać.