Zależy o jakim złym zachowaniu mówimy, na ile złym, czy to jest pisanie flamastrem po ścianach czy coś poważniejszego. Uważam, że w większości wielu jest bezczynnych obserwatorów tych "zlych" zachowań, ale tylko kilku w nich uczestniczy, a to jednak różnica. No, ale to chyba inna inszość, po prostu jako dzieciak nigdy nie zauważyłam, żeby jakieś "negatywne przyjaźnie" się zakończyły tylko dlatego, że rodzice sobie tego życzyli, trwały nadal, tylko po cichu.
Ja chyba w rodzicielstwie, tak jak w reszcie swojego życia, wierzę, że wpływ mam tylko na niewielką, określoną ilość rzeczy, i w dużej mierze kieruje mną przypadek, nawet jak planuje i ustalam (ze względu na młodą dużo planuje i ustalam, a zwykle i tak wychodzi jak wychodzi).