Ja jednak uważam, że towarzystwo ma ogromny wpływ na to, czy ktoś coś "złego" zrobi. Mozę są tacy, co nigdy się nie ugną, ale ogrom takich, którzy jednak pod wpływem środowiska się zmienią i zrobią to, czego w innych warunkach by nie zrobili. (Kawałek wyżej to widzimy nawet.)
Też bez skrajności - nie zabraniam dziecku i nie wybieram mi kolegów analizując ich zachowanie. Nie zabroniłam mu póki co żadnej relacji. Ale też ponieważ jest dzieckiem atypowym, które ekstremalnie kopiuje zachowania wyraziste, to wiem, że jest zbyt podatny na czynniki środowiska. Kiedy widzę, że spotkania z danym kolegą przynoszą same złe rezultaty, to nie chcę tego wspierać. Walczymy potem z zachowaniami, które podchodzą pod niebezpieczne albo fazami lęków... To jest hardkor.
Natomiast chciałam mu stworzyć wioskę, czyli zgrupować ludzi o podobnym podejściu. Poniekąd ludzie naturalnie tak działają, a ja nie umiem, więc chciałam to zrobić trochę sztucznie. Przez chwilę miałam taką społeczność i uważam, że było to korzystne. Nie miałam na celu zamykania w bańce, ale stworzenia pewnej bazy, która daje jakiś punkt stabilności.