czasem chyba pojawia się jakiś rodzaj zazdrości czy poczucia niesprawiedliwości w momencie gdy widzi się, że kogoś w podobnej sytuacji trudnej życiowej poświęca się więcej uwagi, widzi się siebie, że musiało się z czym uporać totalnie samej... i człowiek czuję się gorszy, może to jakaś niedojrzała część we mnie się odzywa.. , a może to normalne, nie wiem..
raz w moim życiu była tylko sytuacja, że ktoś pomógł, że czułam autentyczne zainteresowanie moim życiem i problemami, a może ten ktoś wszedł w taką rolę pomocową bo ona mu coś dawała, -
tak to odnoszę wrażenie, że psychicznie dźwigam wszystko sama,
za mną trudna rozmowa, przy której wyrzygałam wszystkie swoje żale, niespełnione potrzeby, a teraz mam kaca emocjonalnego, po co to w ogóle mówię komuś, kto i tak tego nie czuję..
słowa odbijają się od ściany..